Przejdź do treści

Rekolekcje powołaniowe, zima 2012 – świadectwa

Dnie od 10 do 12 lutego były czasem rozeznawania powołania dla młodzieży męskiej,
który poprowadzili ksiądz prefekt Przemysław Tyblewski oraz klerycy

  • „Już wiem, że dzień bez modlitwy, to dzień stracony”
    Szczęść Boże! Mam na imię Tomasz i mam 19 lat. Jak większość osób w moim wieku poszukuję sensu mojej ziemskiej egzystencji. W tym celu udałem się na rekolekcje powołaniowe w ASD w Poznaniu. Rekolekcje zaczęliśmy od bardzo mocnej drogi krzyżowej prowadzonej przez księdza prefekta Przemysława Tyblewskiego. Najbardziej uderzyły mnie słowa kapłana przy stacji, w której Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi. Powiedział wtedy o tym, abyśmy więcej pomagali ludziom i zwrócili uwagę na ich cierpienie. Zrozumiałem to tak jakby Jezus chciał mi powiedzieć: „Tomaszu! Wokół Ciebie jest tylu ludzi, którzy potrzebują pomocy, a Ty przechodzisz obok nich obojętnie”. Poczułem wtedy, że muszę zmienić to w sobie. Nie jestem obojętny już na ludzi otaczających mnie. Osobiście dla mnie największym i najważniejszym momentem dnia była adoracja Najświętszego Sakramentu. Mogłem wtedy swobodnie, w ciszy serca porozmawiać z Jezusem i powiedzieć mu swoje troski. Usłyszałem w pewnym momencie jak Bóg mówi mi: „Tomku idź i oczyść swe serce”. Nie wahałem się ani chwili dłużej i poszedłem do spowiedzi. Gdy byłem w łasce uświęcającej poszedłem do grupy dwóch kleryków i księdza prefekta, którzy dokonali nade mną modlitwy wstawienniczej. Kiedy się modlili nade mną, czułem, że się cały trzęsę. Modliłem się w trakcie do Ducha Świętego, żeby zstąpił na mnie i mnie oczyścił. Gdy w pewnym momencie kapłan położył na moją głowę rękę, poczułem, że przelewa się przeze mnie i napełnia mnie łaska Pana. Wtedy zasnąłem w Duchu Świętym. Jest to niesamowite uczucie, którego nie da się opisać. Trzeba to po prostu przeżyć. Podczas rekolekcji zrozumiałem też czym jest modlitwa. Wiem teraz, że dzień bez modlitwy to dzień stracony. Od czasu rekolekcji rano i wieczorem modlę się do Boga. Często wracając z różnych zajęć, bądź też gdy spaceruję tak bez celu odmawiam różaniec czy też koronkę do Bożego Miłosierdzia. Aaaa! Zapomniałem powiedzieć, że dziesiątkę różańca mam zawsze przy sobie w kieszeni. Dla osób poszukujących Boga lub poszukujących swojej dalszej drogi życiowej albo chcących pogłębić swoją wiarę polecam taką formę rekolekcji. Na pewno, gdy dostanę wiadomość o terminie kolejnych dni skupień, od razu się na nie zapiszę.

    CHWAŁA PANU! ~ Tomasz
  • „Mieszkańcy ASD żyją Bogiem”
    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Szczęść Boże!

    Jako uczestnik zimowych dni skupienia, pragnę napisać świadectwo spotkania Jezusa. Przed rekolekcjami nie czułem sensu własnego istnienia. Wszystko wydawało się takie bezcelowe i bez przyszłości. Było to oczywiście głównie spowodowane grzechem. Choć nadal upadam, to czuję coś wyjątkowego w sercu. Jestem przekonany, że ta wyjątkowość to ziarno, które zostało we mnie zasiane. Teraz muszę je tylko i aż należycie pielęgnować. Myślę poważnie o założeniu grupy patrolu modlitewnego, by pokazywać innym Jezusa, tym samym zwalczając zło.

    Wszystkim Organizatorom bardzo, bardzo dziękuję za możliwość uczestniczenia, a także za świadectwa, które pokazały jak wszyscy mieszkańcy ASD żyją Bogiem i pragną tego Boga zasiewać w sercach innych ludzi!

    Niech Wszystkim Pan Bóg pobłogosławi!
    Z Panem Bogiem! ~ Paweł
  • „Otrzymałem ziarno”
    Bardzo dziękuje ks. Przemkowi za te rekolekcje. Bardzo naładowały mnie duchowo, i jestem bardzo szczęśliwy. Byłem u spowiedzi u o. Damiana, a podczas adoracji na modlitwie u kleryków Duch Święty mnie dotknął, że aż miałem spoczynek w Duchu Świętym i kiedy leżałem powalony przez Ducha Świętego prosząc o znalezienie mojego powołania zrozumiałem, że tutaj w Kościele katolickim jako duchowny oddając całe swe życie dla dobra Kościoła, diecezji, Ojczyzny i ludzi jest moje miejsce. Otrzymałem ziarno które muszę zasadzić i wypielęgnować, aby wydało obfity owoc. Może to się wydawać dziwne, że jeszcze dużo czasu, a ja już teraz jestem przekonany (ale nie do końca, bo całkowitą pewność ma Duch Święty), że po maturze mam iść do seminarium (może Chrystus Najwyższy Kapłan chce, abym już teraz zaczął się przygotowywać). Więc bardzo Księdzu i klerykom dziękuję za te rekolekcje. Do zobaczenia w sierpniu. ~ Filip
  • „Te rekolekcje były obłędne”
    Trzy dni…. Niby niewiele, ale w tym czasie można zrozumieć i przeżyć duchowo więcej niż przez 4 lata… Równie dobrze mogłem spędzić ten weekend w domu; spać do południa i leżeć do góry brzuchem. Ale zdecydowałem spędzić go inaczej niż zwykle, poszedłem na rekolekcje, czego nie żałuję.

    Pokrótce przedstawię historię mojego powołania. Tak na poważnie wszystko zaczęło się w klasie maturalnej, gdy na pielgrzymce maturzystów modliliśmy się na Jasnej Górze. Wtedy pierwszy raz poczułem, że coś mnie ciągnie do seminarium, towarzyszyło temu uczucie wielkiego spokoju, było to niesamowite uczucie… Lecz gdy wróciłem do życia codziennego wyparłem natychmiast ten pomysł z głowy. Zwyczajnie nie pasował on do tego, co już sobie zaplanowałem, do wspaniałej wizji mojego przyszłego życia. Poszedłem więc na studia świeckie i jestem na nich do tej pory. Minęły już 4 lata, a mi ciągle nie daje żyć ta myśl z Częstochowy… ostatnio coraz bardziej… Dlatego właśnie poszedłem na rekolekcje powołaniowe. W ciągu długich modlitw… Mszy… medytacji, mogłem skupić się w pełni nad myślami o tym jak ma wyglądać moje życie…. Postawiłem sobie pytanie: co stoi na drodze mojego kapłaństwa?. Odpowiedzi było kilka, wniosek jeden: nie potrafię otworzyć się na miłość Boga, nie potrafię Mu w pełni zaufać…. po prostu się boję. Ostatecznie wszystko zmieniła modlitwa wstawiennicza nade mną. Prosiłem o przemianę serca. Podczas modlitwy zobaczyłem obraz jak klęczę w ciemności przed Jezusem wiszącym na Krzyżu, wtedy On zszedł z Krzyża i przytulił mnie… był to uścisk pełen miłości i czułości… To było nieziemskie uczucie, poczułem ogromny spokój i radość – uczucia rozmiaru jakiego nigdy wcześniej nie doznałem, wtedy nareszcie zrozumiałem, że On mnie kocha, że On umarł za mnie na Krzyżu… Mimo tego, że się bał, mimo moich grzechów i mimo, iż ja Go nie kochałem. Bo tak naprawdę było – mieliśmy dobre relacje, ale nie była to miłość z mojej strony… A teraz mogę w pełnej świadomości powiedzieć, że KOCHAM GO. To jest dziwne uczucie… chodzę parę centymetrów nad ziemią, nie potrafię sobie wyobrazić życia bez Niego. W pełni Mu ufam, co dla mnie zaplanuje, to zrobię. Zapytacie czy w takim razie zostanę księdzem. Odpowiedź brzmi: nie wiem. Życie jest nieprzewidywalne, ale jeśli wszystko się dobrze ułoży to pewnie tak 🙂 Teraz moje życie należy do Niego. ~ Piotr
  • „Do czego wzywa mnie Bóg?”
    Jestem studentem na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Na dniach skupienia byłem pierwszy raz. Sądzę, że dobrze wykorzystałem czas dni skupienia i mam nadzieję, że wydadzą one dobre owoce. Dzięki takiemu spotkaniu w seminarium mogłem zobaczyć z bliska życie kleryków oraz ze spokojem zastanowić się nad tym, do czego wzywa mnie Bóg. Podczas wyjazdu do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Kiekrzu, mogliśmy przyjrzeć się miejscu gdzie Jezus rozmawiał ze świętą siostrą Faustyną… ~ Kamil